literature

Wydostanie sie Izukiego z portalu.

Deviation Actions

Yoji095's avatar
By
Published:
582 Views

Literature Text

    Noc w dwunastym klanie minęła spokojnie i bez niedoboru snu, dla niektórych Senshi, który musieliby pełnić nocną wartę, a później uzupełnić brakujące godziny snu w dzień. Wtedy, gdy w dzień dzieje się wiele rzeczy, a każda pomoc liczy się. Ale tej nocy wzięli na siebie nocną wartę ósmy klan, w którym przywódcą jest przyjaciel Zacari’ego Yakshi, Kazuyoshi Sayuki, który zgodził się na prośbę Zacari’ego, ale w zamian za to Kazuyoshi Sayuki zaproponował przywódcy dwunastego klanu wspólną pogawędkę przy posiłku, jednej z siedzib w ogrodzie. Każdy klan miał ogród, który ozdabiał siedzibę.

    Hisaki Shuohei wstał ledwie pięć minut po ósmej, po  wczorajszej pogawędce z Ikaru Daishi’m należało mu się odrobinę dłuższego snu od pozostałych. Więc wstał poczochrał się po ciemnej czuprynie, poszedł do łazienki oporządzić się, czyli wziąć poranny prysznic, umyć twarz i zęby oraz przyszykować się do dzisiejszego dnia. Jak zwykle zakładał czarne kimono, które było dopasowane do jego ciała, ale bez długich, szerokich  rękawów, jak miał Zacari Yakshi, czy też inni Senshi. Stwierdził, że długie, szerokie rękawy będą mu przeszkadzały w walkach. Wolał mieć wolną przestrzeń w obrębie rąk. Posprzątał po wieczorze spędzonym z Ikaru i brudne naczynia zaniósł do ogromnej kuchni, która była na samym końcu przedziału z pokojami na pierwszym piętrze, żeby wszyscy nie chodzili w tą, albo we w tę, po parterze siedziby. Położył tacę z naczyniami na ladę i rozejrzał się po pomieszczaniu i dalej przed siebie. Stwierdził, że nikogo nie ma w siedzibie, bo pewnie wszyscy zostali przydzieleni do wiosek, które przez dzisiejszy dzień będą chronić przed Shaeko, które pojawiały się w dużej liczbie w całej krainie. Ciężko westchnął, gdy tylko pomyślał, że teraz będzie musiał walczyć z demonem mroku , mając przy boku zmaterializowanego, swojego demona Ashitsu, z którym nie dogaduje się i nie idzie im współpraca zespołowa. Znów westchnął i poszedł z powrotem do pokoju. Gdy otworzył drzwi zobaczył po drugiej stronie jakąś zgiętą kartkę. Schylił się, wziął do ręki, otworzył i przeczytał. Z treści wiadomości wynikało to, że przywódca Zacari Yakshi zmienił godziny warty, czyli Hisaki miał zacząć wartę za piętnaście minut w południowym lesie.

    Zerknął za zegar, który wskazał dziesiątą, a wartę miał zacząć za pięć minut. Szybkim spojrzeniem rozejrzał się po pokoju w znalezieniu miecza. Znalazł go, leżał przy krześle znajdującego się przy półce, na której znajdowały się ważne informacje, raporty, akta, dostępne tylko do drugiego porucznika. Wziął go i umieścił miecz zza pasem stroju, przy biodrze. Skierował wzrok do okna, gdzie na dachu siedział przez całą noc Kazeshini. Demon odwrócił głowę do okna, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wstał, wziął ze sobą swoją broń i wszedł do pokoju, żeby pokazać przed właścicielem, chociaż odrobinę szacunku, kultury, zamknął za sobą okno.

    -Ruszamy, Kazeshini. – odparł , od razu wzdychając. Dając znak, że mają robotę do wypełnienia.

    Kazeshini, tymczasem podarł jedną z swoich kos, na ramieniu i lekko odchylił się do tyłu. Hisaki nic dodatkowego nie powiedział, tylko odwrócił się i wyszedł z pokoju , później przemierzając korytarz, aż do wyjścia z siedziby. Gdy był już na zewnątrz zmienił chód w bieg. Kazeshini prychnął i użył swojej umiejętności teleportacji i pojawił się za swoim właścicielem.

    - Niech ci będzie, Kazeshini daję tobie wolną rękę żebyś ruszył przodem. Jak coś zauważysz lub coś znajdziesz, masz dać mi znać. Zrozumiano?! – gdy, Hisaki skończył swoją wypowiedź, kątem oka spojrzał się na Kazeshiniego, biegnącego niemalże za nim.

    Na słowa Hisakiego Shuohei’a  zrobił ponury wyraz twarzy i lekko przytaknął. To miało znaczyć, że zrozumiał to co do niego się powiedziało. Nagle zrobił spory  skok w górę i delikatnie wylądował na gałęzi jednego z drzew. Rozejrzał się szybko po okolicy i później ruszył przodem, czyli skacząc po gałęziach drzew. Hisaki uniósł lekko głowę do góry, żeby mieć na oku, chociaż przez chwilę swojego demona, który po paru skokach, które dla ciemnowłosego przypominały spore susy, zniknął mu z pola widzenia. Ciemnowłosy mężczyzna westchnął i podążył dalej.

    ***

    Izuki nadal przebywał w portalu, który prowadzi go do domu, jest nieprzytomny i nie wiem co dzieje się wokół niego. Nie wiedział ile to już drogi przemierzył, czy ile dni już jest w tym portalu, z punktu widzenia Krainy Soul, Izuki jest w portalu około dwa dni, a z punktu widzenia Krainy, w której żyją wilki z mocami około jeden dzień, więc trochę trudno określić dokładnie ile dni, czy bądź czasu jest w przejściu pomiędzy tymi dwoma światami.

    W tym czasie pośrodku południowego lasu  zaczął powoli tworzyć się otwór, który z biegiem czasu zwiększał swoją objętość. To może oznaczać, że podróż Izukiego niebawem skończy się, ale skąd to, młody Senshi może wiedzieć, jeśli na cały rok zniknął z Krainy Soul, a same szczegóły jego zniknięcia wiedział tylko sam przywódca dwunastego klanu.

    ***

    Gdy Hisaki już dotarł do południowego lasu poczuł zmianę temperatury, w tym miejscu było trochę zimniej niż w lasach, które są pod obrębem jednej z największej wioski, w całej Krainie Soul, oraz w której dwunasty klan ma tam swoją siedzibę. Więc ciemno włosy narzucił na siebie jasny materiał, który miał przy sobie i pobiegł dalej.

    ***

    Otwór przybrał odpowiednie rozmiary, żeby przez niego przeszedł Senshi. W samym środku południowego lasu  zapanowała głucha cisza. Nagle można było tylko usłyszeć jakby coś zostało rzucane na ziemię… To był Izuki w swojej prawowitej formie… W formie człowieka! A nie wilka! Leżał na klatce piersiowej bez ubrania, ręce  były skierowane do góry, lekko zgięte w łokciach, włosy były czarne, jego miecz leżał obok niego, z niebieską rękojeścią schowany w niebieskiej pochwie. Jeszcze nie odzyskał przytomności.

    Kazeshini już znajdował się w środku południowego lasu. Gdy tak przemierzał teren w poszukiwaniu Shaeko ,zauważył leżące ciało. Zainteresowało go to, bo kto by znalazł jakieś nagie ciało leżące po środku lasu. Zeskoczył z gałęzi drzewa i podszedł do ciała, ale jeszcze przed tym poinformował telepatycznie swojego właściciela o tym, że coś znalazł. Hisaki przybył do wskazanego miejsca jak najszybciej korzystając z umiejętności teleportacji. Myślał już o najgorszym, że Kazeshini zarżnął swoją kosą to znalezione ciało, ale gdy był już na miejscu zobaczył, że  Kazeshini siedział przed znalezionym ciałem oparty o swoją broń. Hisaki odetchnął z ulgą.

    Nagle znalezione ciało poruszyło się, czyli Izuki powoli odzyskuje przytomność. Kazeshni od razu zerwał się z ziemi i skierował na nieznanego kosą. Gdy tylko Hisaki to zauważył zmarszczył brwi. Nagi mężczyzna lekko podniósł się na rękach i rozejrzał się po okolicy, zobaczył przed sobą jakiegoś mężczyznę, pewnie starszego od siebie i wycelowaną prosto przed swoją kosę, a za nią postać, która została stworzona przez diabła i przypominała chochlika, sługę diabła. Jeszcze rozejrzał się i wymamrotał.

    -Gdzie ja jestem… Co się… stało?

    Widać było, że nagi mężczyzna był osłabiony tym wszystkim co go spotkało albo przydarzyło i trochę oszołomiony obecną sytuacją. Hisaki przykucnął i przyjrzał się dokładnie czarnowłosemu młodzieńcowi, spojrzał mu w oczy i okazało się, że młodzieniec miał czarne oczy, taki sam kolor jak u włosów. Szybko przypomniał sobie jakiego koloru oczu miał Izuki i… i… bez żadnego wątpienia to był Izuki.

    -Izuki…- wypowiedział tyko imię młodzieńca.

    Młodzieniec skierował się do Hisakiego, który wypowiedział jego imię  - Hisaki… - zdołał tylko wydusić z siebie imię swojego przyjaciela i wyciągnąć w jego stronę rękę.

    Hisaki pomógł mu wstać i nałożył na niego jasny materiał, wykonany z jasnego jedwabiu, żeby okryć. Gdy Izuki podniósł się z ziemi i był już na nogach, przyjaciel wziął go pod ramię, żeby mógł się oprzeć, bo pewnie jest strasznie wyczerpany i by nie dał rady dotrzeć do siedziby o własnych siłach. W tym momencie, jak Hisaki wziął znalezionego Izukiego pod ramię poczuł zmęczenie. Zmęczenie dominowało nad nim całym, czarnowłosy po prostu trząsł się od wyczerpania i być może również od strachu. Ale czego by tu się bać jeśli go znalazł towarzysz z dwunastego klanu i teraz chcę z nim wrócić do siedziby. Ciemnowłosy mężczyzna nie rozumiał obecnego stanu Izukiego i nie chciał się w to głębiej wdrążać. Jeszcze przed wyruszeniem z powrotem do siedzi  Hisaki poprawił trochę, osłabionego towarzysza , przyjaciela i ruszyli wolnym krokiem. Jak znając życie reszta klanu wróci do siedziby późno wieczorem więc, nie będzie niepotrzebnych dyskusji z strony innych. Wolał obejść się bez tego. Uszli trochę centymetrów, od miejsca znalezienia Izukiego. Rozbrzmiał słaby, nie akcentujący głos.

    - Gdzie jest mój miecz… Wziąłeś go ze sobą…? Leżał obok mnie…- uniósł wzrok ku górze, żeby spojrzeć w ciemnoszare oczy Hisakiego. Był zbyt wyczerpany, żeby o tym myśleć, czy jego miecz jeszcze tam leży, czy wzięli go ze sobą. Jeśli zapomnieli o nim, to czarnowłosy młodzieniec będzie musiał szukać nowego miecza i odpowiedniego demona, który będzie przy nim, który będzie obecny , który będzie współpracował z nim, to było dla młodego ważne, żeby współpracował i nie zostawił go na polu walki samego, sobie. Poprzednio miał przy sobie mężczyznę w średnim wieku i po przejściach. Dogadywał się z nim bardzo dobrze, ale gdy był jeszcze w tamtej krainie, demon który zwał się Kouga musiał odejść, bo oznajmił, że to już jego czas i musi od młodego odejść. A teraz nie wiedział jakiego ma demona. Jaki demon, teraz kryje się w klindze czarnowłosego właściciela? –zadawał, sobie takie pytanie, bynajmniej teraz. Nie znał jego imienia, ani w jakiej postaci jest, tylko znał jego głos, jego tonacje, która u każdego demona była inna. U poprzedniego była to spokojna, kojąca oraz wierząca w niego tonacja, która dodawała mu otuchy w trudnych chwilach i dodawała sił w walkach. A u obecnego głosu, tonacja była czasem lekko pewna siebie i niosąca wrażenie, że ten głos z niego śmieje się. To było nieprzyjemne uczucie dla Izukiego, ale musiał to przezwyciężyć, jakoś. Oraz obecny głos demona, który kryje się w klindze miecza jest porywczy oraz ma charakterystyczną kapkę grubego dźwięku.

    Gdy tak nieobecnie Izuki rozmyślał o swoim obecnym demonie, Hisaki spojrzał zza prawe ramię i zobaczył z sobą Kazeshiniego, który miał mieszaną minę. Ciężko było coś z niej wyczytać. Spojrzał na jego ręce, trzymał w nich swoją broń oraz cały niebieski miecz  z niebieską rękojeścią i pochwą. Hisakiemu ulżyło, bo mógł z pewnością odpowiedzieć pozytywnie na pytanie przyjaciela.

    - Wszystko jest w porządku. Mamy ze sobą, twój miecz, Izuki. – spojrzał  kątem oka na wyczerpanego młodzieńca i zauważył, że on o czymś rozmyśla, więc bez żadnych dodatkowych słów zamilkł, żeby nie przeszkadzać. Wszyscy; Kazeshni, Hisaki i Izuki zmierzali przez południowy las w kierunku północy, do siedziby.

     

Poprzednie: Inny Świat Cz.3 <---  Hisaki i Kazeshini-walka czy próba konwersacji
Następne: Inny Świat Cz.5 ---> Z powrotem w klanie
Początek: ---> Powrót


Dla tych, którzy interesowali się losami Izukiego, to pewnie ta część ich ucieszy :)
© 2016 - 2024 Yoji095
Comments9
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
LadyFromEast's avatar
Podoba mi się pomysł z tym, że każdy klan ma swój ogród o który dba :)
No i współczuję Izukiemu, nie chciałabym wylecieć z takiego portalu i potem jeszcze nie ogarniać co się wokół dzieje :C
A tak to uwagi jak wcześniej, stawiasz bardzo dużo przecinków, w wielu miejscach nie są one konieczne :D